0
oskiboski 6 marca 2019 20:43
RTW z pingwinami (LIVE/Daily)


Na początek podziękowania by nic nie umknęło.
@jakwilk za cierpliwość i odpowiedź na każde nawet najgłupsze pytanie.
@skrzat za ciągi liter dzięki którym możemy w tej podróży spać wygodnie i tanio :)
Dla Totalizatora sportowego i expedii.
Antypodziękowania dla Lan Chile za ilość zmian rozkładu przyprawiających o zawał serca przy każdym mailu.

TRASA:

 ‪7MAR‬    LO97- Warszawa-Seul 15:20-----------09:15  +1
 ‪10 MAR‬ ‪KE129‬ - SEUL-AUCKLAND  17:05---08:25 + 1 
‪11MAR LA800 AUCKLAND-SANTIAGO 18:20---13:25( ten sam dzien)‬
‪13MAR LA293 SANTIAGO-PUNTA ARENAS 11:47-14:48‬
‪16mar LA84 PUNTA ARENAS-SANTIAGO  10:32-13:54‬
‪18MAR LA8029  SANTIAGO-SAO PAULO  07:00-10:55‬
‪18mar LA8058 SAO PAULO - JOBURG 18:20-08:40+1‬
‪19mar SQ479 JOBURG-SINGAPUR 13:45-06:10+1‬
‪20MAR SQ632 SIN-TOKIO 08:00-15:55‬
‪23MAR LO80 TOKIO-WAW 10:55-14:40‬


Start jutro 13:00 spod Pałacu Kultury


Postaramy się z @Olajaw by było dużo zdjęć i mało tekstu :)


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk Image
Startujemy!


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk ImagePrzystanek 1. Warszawa. Bolero. Udało się wybrać miejsce przy oknie. Rejs nie jest pełny podobno więc nadzieja na całą trójkę dla nas bardzo możliwa. Boarding za 10 minut. Ahoj przygodo !


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk ImageBoarded


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk Image Image

Dolecieli. Narodowy promuje polską kuchnię serwując bitki z kluskami śląskimi.Miło.
Prognozy w Seulu zapowiadały 5-7 stopni a jest idealnie około 15.
Zrzucić plecaki i zwiedzanie. Mimo nieprzespanego lotu jest moc.

P.s wifi to chyba w konstytucji mają zapewnione bo jest i działa wszędzie


Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkDzień pierwszy/drugi


Strasznie długi ten dzień :)

Seul okazał się świetnym miastem z dobrym jedzeniem. Ceny jedzenia w restauracjach, nawet tych bez dopisku VIP zaczynają się od 10k won(35pln) nie wspominając o knajpach z grillem na każdym stole bo tam to chyba w ogóle można popłynąć.
Chyba,że to kwestia odwiedzonych dzielnic Hongdae i Dongdaemun i gdzie indziej będzie taniej. Koreańczycy to tak z grubsza biorąc Chińczycy mieszkający w czystej Japonii. Chinczycy bo zachowanie.
Pierwsze kimchi i McDonald za nami.
Maka odwiedzam zawsze w podróży, nie zawsze by jeść, czasem by tylko sprawdzić ofertę, czym różni się od naszej. Ot takie zboczenie podróżnicze. Tym razem nie oparłem się pokusie. Bulgogi i shrimp burger. Całkiem dobre.

Hongdae to wspaniałe miejsce, taka ugrzeczniona wersja tajskiego Khao San road. Tylko ludzie siedzą w środku w knajpach. Nie spotkaliśmy jeszcze żadnego pubu w którym ludzie by tylko siedzieli i pili. Większość to restobary, do tych lepszych ustawiają się spore kolejki no ale w końcu piąteczek piątunio. Udało nam się zobaczyć też występ wschodzących gwiazd K-POPu - wątpię trochę w ich karierę, chociaż tłum srogi :) Image
Odwiedzieliśmy też idealne miejsce na randkę, dom gier gdzie można z dziewczyną postrzelać do zombie.
A teraz spanko bo jutro widoczki i pałace :) Image Image Image Image


Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkDzień drugi w Seulu.
Plan zwiedzania zrealizowany w 99%. Zawsze mogło być więcej, lepiej dłużej.
Brak mi chęci
na opisywanie wszystkich odwiedzonych przez nas miejsc. Mam jednak niechętne podejście do tych wszystkich odbudowanych zabytków 50 lat temu albo i 10. Ok jest to ładne jest to miejsce ważne etc. Ale ma 50 lat albo i mniej jak w przypadku pałacu Geyongbokgung i jakoś mnie to nie grzeje, podobnie jak reprodukcje obrazów.

Pod pałacem Geyongbokgung wczoraj miały miejsce ogromne demonstracje. Nie udało
mi się jednak,znaleźć informacji czego dokładnie dotyczy ale, mieli amerykańskie i koreańskie flagi więc może ma to jakiś związek z ostatnimi spotkaniami w Wietnamie. Plus coś o aborcji i atomie, dla każdego coś miłego.
Dzisiaj ilość ludzi których poprosiliśmy
O zdjęcie w stroju z epoki wyrównała się z ilością fotek o które proszą koreanczycy(koreanki głównie ;)


A kolejny wpis będzie z lotniska w drodze do Auckland.
P.s Szaszłyki i piwo to najfajniejsza rzecz jaką tu można dostać w ramach małego głodu.
Image Image Image Image Image Image Image


P.s2 http://wkrainietajfunow.pl/2014/06/29/seul-gwangjang/
O markecie w okolicy, gdyby ktoś chciał uzupełnić, ja niestety nie mam tak lekkiego pióra ale odczucia identyczne

Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkDzień dobry z Auckland !
Jest poniedziałek 8 rano. Zapowiada się według naszych skomplikowanych wyliczeń aż 39 godzinny. Miło
Wczoraj nie udało się nic napisać w saloniku Matina Longue bo za dobrze karmili :)
Korean air to taki azjatycki LOT. Niczym się nie wyróżniający produkt, ale jako jedni z niewielu zostawili z 777 9 miejsc w rzędzie. Na pokładzie biznes pełny ale ekonomia to 40-50%. Wzięcie wolnej trójki nie było żadnym problemem.
Pisząc te słowa już mi przykro,że to taki krótki stopover tutaj.
Auckland express czas start. A o 18 lot do Santiago de Chile w którym wylądujemy w ten sam poniedziałek 5 godzin przed startem z Auckland.
Image Image Image Image Image


Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkJet lag jet lag udław się...
Bardzo przepraszam za opóźnienia no ale tak wyszło.
23:46 Santiago de Chile.


Ale wróćmy do Auckland.
Oh co to za wspaniałe miasto. Powiedzieć,że je zwiedziliśmy to gruba przesada to taki „zwiastun” by wrócić. Wszyscy znajomi którzy odwiedzili już NZ twierdzili,że jestem szaleńcem. Do Nowej Zelandii przyjeżdza się przecież na 10 lat/miesięcy/tygodni ale nie godzin!
No trudno RTW ma swoje prawa.
Z lotniska odebrała nas Olga z Patrickiem przyjaciółka Oli z liceum.
Padło hasło kawa i chwilę później byliśmy w Kokako cafe. To miejsce w którym człowiek głodnieje na sam wgląd w menu ( tak to ja) las na talerzu nie tylko ładnie wygląda ale jest przepyszny. Nitro cold brew na przebudzenie i jazda!
Image
Plan przewidziany przez Olgę jest napięty ale bez biegania z wywalonym językiem. Ot kilka punktów by „liznąć Auckland i okolic.
Punkt 1 Piha beach
Image

Image

I tu pojawiły się łzy, że tak krótko, że czas uciekać dalej.
Image
Jedziemy dalej do portu. Bardzo przyjemne miejsce, chociaż nasze bulwary wiślane nie mają się też czego wstydzić :)
Image

Image
Czas ucieka więc Skytower ! Dzięki expedii weszliśmy tam za 7 „kiwidollars” zamiast 32. Widok niewiarygodny, już podczas wjazdu miękną nogi bo mam lęk wysokości :)
P.s to nie jest sponsorowany post przez huawei ale podoba mi się taki direct marketing.
Image

Image

Image

Image
Krótki pobyt w AKL nie mógł skończyć się bez burgera. Burger fuel - pyszna knajpa i top 3 kanapek które jadłem w życiu
. Image
W drodze na lotnisko dostaliśmy maila o opoźnieniu i [next info] o 20. Co robić zostać na miejscu i zwiedzać czy jechać i czekać. Nauczony doświadczeniem o błędnie wysyłanych mailach postanowiliśmy jechać.
Po drodze zgarniając lokalny kraft.
Ciekawostka, nie miałem przy sobie paszportu i oczywiście nie sprzedali mi piwa, nawet osoba obok posiadająca paszport nie może Go okazać i kupić,polski dowód mają za nic.
Image

Image
Wpadliśmy na check in przedrukować sobie karty pokładowe, by mieć na firmowym papierze, pracownik oświadczył, że odlot o 19:30... świetnie jakbyśmy tutaj wpadli na 19:) dała się też przekonać do wydania nam voucherów na posiłek z tytułu i opóźnienia i tak długiej przesiadki z Seulu :> po 15 nzd/os poszło na lody i lokalną kanapkę w McDonald. Jak już wcześniej wspominałem, staram się odwiedzać MCD i próbować rzeczy które są tylko lokalnie jak Wieśmac w Polsce. Mak tutaj serwuje Kiwiburger - sałata jajko burak. Nowozelandczycy uwiebiają to połączenie.
Image

Image



Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkBezsenność nie odpuszcza więc druga filiżanka Lady grey(polecam zabierać ulubioną herbatę w podróż, zawsze) i lecimy. Dosłownie lecimy. Szybka wizyta w jedynym saloniku dostępnym na PP na lotnisku AKL.
Miły duży i świetnie zaopatrzony z jednym ogromnym minusem trzy toalety dla każdej płci a każda z nich posiada prysznic. Nie ma szans na szybkie wejście, kolejka ludzi z ręcznikami.
Samo lotnisko jest piękne, mnóstwo nawiązań do przyrody i kultury tego małego kraju. A palarnia w postaci tarasu jest wow! Warszawo weź przykład bo te okrutne portrety to..
Image

Image

Image

Image
Do LATAM miałem wielkie oczekiwania. Nowy Dreamliner. Boarding odbywał się autobusem, przez jedne schody. Samolot wypchany po dach i niewiarygodnie ciasny mimo, że LOT oferuje identyczną odległość między fotelami.
Jedzenie było bardzo złe, porównywalne do tych oferowanych w chinskich liniach. Załoga totalnie olewa wezwania ( dwie śpiące osoby obok, nie chcialem budzic by napić się szklanki wody)
Co ciekawe posiłek to tylko ciepłe danie, zero dodatków typu surówka czy ciastko. Na śniadanie dali za to jogurt :)
Image

Image
Na koniec tej części kilka pięknych samolotów na płycie.
Image

Image

Image

Image


Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkSantiago przywitało nas palącym słońcem. Odczuwalna 32. To moja druga wizyta w tym mieście. Pierwsza 5 lat temu z okazji słynnego dealu Iberii za tysiaka.
Dużo się nie zmieniło poza cenami które są o wiele wyższe.
Z okazji najdłuższego poniedziałku postanowiliśmy tylko zjeść i spać do oporu.Na szczęści Corona 0.7 nadal w dobrej cenie 5pln :) Image
Drugi dzień to Santiago express.. Bo @olajaw przypomniała,że już jutro wyjeżdżamy.
Pamięć mam jednak dobrą i obyło się bez mapy.
Zaczęliśmy od Plaza de Armas i oczywiście empanadas. Image

Dodaj Komentarz

Komentarze (28)

tom-k 31 marca 2019 05:08 Odpowiedz
No mili Państwo, powodzenia! Czekam na foteczki. :D
olajaw 31 marca 2019 05:08 Odpowiedz
O w końcu się dowiedziałam o której i gdzie jutro zaczynamy :D warto czytać forum :D
japonka76 31 marca 2019 05:08 Odpowiedz
Tekst też mile widziany.Powodzenia.
czarmander 31 marca 2019 05:08 Odpowiedz
"Siadamy głęboko w fotelach zapinamy pasy i startujemy" :D
wasil10 31 marca 2019 05:08 Odpowiedz
Miłej podróży i powodzenia! Czekamy na rozwój sytuacji i fotki!
greg2014 31 marca 2019 05:08 Odpowiedz
Trzymam kciuki i czekam na więcej:-)...a tak w ogóle to miniemy sie w Santiago. Bedę dzień później.
cart 31 marca 2019 05:08 Odpowiedz
To już trzeba było z Tokio przez LAX wracać to by podwójne RTW było ;)
klapio 31 marca 2019 05:08 Odpowiedz
Ale hardkor, ciekawe jak wasze organizmy zniosą tak częste zmiany czasu :) Powodzenia!
wtak 31 marca 2019 05:08 Odpowiedz
Byśmy wiedzieli na co nasi @olajaw i @oskiboski się porywają pozwoliłem sobie wrysować. Imponujące. Ta NRT wygląda jak zawahanie przed drugim kółkiem :)
macq91 31 marca 2019 05:08 Odpowiedz
Czekam na selfie z Tokio po przylocie. Odcinek z Chile do Japonii to niezłe wyzwanie. Powodzenia.
apocalipse 31 marca 2019 05:08 Odpowiedz
Kreski na południowej półkuli są super, bo je widać :)
samaki9 31 marca 2019 05:08 Odpowiedz
@wtak - dzieki za kilometraż.W powszechnym rozumieniu - Warszawa -Seul - wyprawa na drugi koniec świata. Seul-Auckland - a, to już "żabi skok"...@oskiboski , @olajaw - powodzenia i szacunek , bo wyzwanie naprawdę spore!
gadekk 31 marca 2019 05:08 Odpowiedz
@wtak zapomniałeś o płci pięknej w tej podróży :D - @olajaw leci jako rozsądek :P
arcon 31 marca 2019 05:08 Odpowiedz
Woooow, piękna trasa. Powodzenia :D
tarman 31 marca 2019 05:08 Odpowiedz
Obecny, będę śledził.Piękna trasa, szacunek [emoji106][emoji106][emoji106]
jejq 31 marca 2019 05:08 Odpowiedz
@oskiboski a napiszesz kiedys jak kompletowales loty? chodzi za mna podobne RTW (pingwiny!) i moze moglabym juz pozniej nie zadawac czesci glupich pytan :)
tom971 31 marca 2019 05:08 Odpowiedz
Kosmici..@oskiboski rypnij potem wpisa z kosztami :D
japi-29 31 marca 2019 05:08 Odpowiedz
Chyba koszty będę nie miarodajne ze względu na wykorzystane taryfy w biletach [emoji6]Wysłane z mojego LEX650 przy użyciu Tapatalka
oskiboski 31 marca 2019 05:08 Odpowiedz
jejq napisał:@oskiboski a napiszesz kiedys jak kompletowales loty? chodzi za mna podobne RTW (pingwiny!) i moze moglabym juz pozniej nie zadawac czesci glupich pytan :)Loty kupione hurtem na jednym bilecie z jakiegoś dealu Seul-Tokio za 2800. Jest gdzieś głęboko w temacie promocji :)Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
brzemia 31 marca 2019 05:08 Odpowiedz
Bo juz sie martwilem....Jak oddali skradziony telefon?Tapniete z telefonu
olajaw 31 marca 2019 05:08 Odpowiedz
Pora na mnie ;) Z małym poślizgiem (jetlag itd) wrzucam cd. relacji.Ale zanim znów Santiago wrzucę jeszcze jedno zdjęcie z Puerto Natales, które pokazuje dlaczego warto przejść się wieczorem na spacer nabrzeżem :) Ale wracając do Punta Arenas..po wycieczce zjadamy coś na kształt Chorrillany w knajpce o nazwie La Carioca (polecamy), popijamy Australem i pisco sour i można powoli iść spać :) Umawiamy się z właścicielką naszego noclegu, że o 8 będzie gotowe śniadanie, a potem zamówi nam taxi na lotnisko. Oczywiście rano.. ani śniadania ani taksówki :lol: Ale w zamian są na szybko homemade ciasteczka owsiane i jej mąż gotowy odwieźć nas na poranny lot do SCL :D Punta Arenas żegna nas deszczem i..: :DA w SCL znów pingwiny Dziś już tylko leniwy spacer po Santiago zakończony w La Piojera, bo @oskiboski mówi, że muszę spróbować terremoto - no dobra fakt, było pyszne :P Na szczęście tylko po jednym na głowę, bo inaczej mogło się skończyć prawdziwym 'trzęsieniem ziemi'... A na następny dzień mamy zaplanowane Valparaiso. Powiedzmy, że "rano" (w szerokim rozumieniu tego słowa:p) dojeżdżamy na dworzec Terminal Santiago Pajaritos skąd co chwilę odjeżdżają autobusy do Valpo (Turbus, Pullman). 4000clp i 1,5h, i jesteśmy na miejscu.Mamy tylko parę godzin (powrót do Santiago o 17), więc ktoś tu narzuca niezłe tempo :roll: Najpierw docieramy na molo potem do całkiem sędziwego baru - na piwko zawsze starczy czasu^^ i dalej..przypadek?:"If we walk up and down all the stairs of Valparaíso we’ll have walked all round the world.” - Pablo Neruda :)nie sądzę :D było warto :)
olajaw 16 kwietnia 2019 23:36 Odpowiedz
Uff ale mamy delay :D A to już końcowka..Tak jak pisał @oskiboski niestety to nie koniec atrakcji tego wieczoru/nocy :/ Na szczęście udaje mi się odezwać do naszego hotelu i poinformować o spóźnieniu, spytać o późny checkin i dojazd po północy. Hotel odpisuje błyskawicznie, wysyła nam plan dojazdu i informuje o tym, że klucz będzie czekał w recepcji. Nasz hotel (nota bene chyba najlepszy podczas całej podróży) znajduje się praktycznie po drugiej stronie miasta, przy stacji Minami-Senju, a żeby się do niego dostać musieliśmy złapać aż 3 różne pociągi. Najpierw trzeba było zdążyć na ostatnią kolejke monorail z Hanedy o 00:10, bo następna w razie co o..5 rano:/ Przylot 22:45, więc czasu na paszport/bagaż/bilety, robi się mało. Na bagaż czekamy z 20min, do paszportów jest kolejka, a wisienką na torcie była mega dokładna kontrola bagażu rejestrowanego przy kontroli paszportowej:/ Co prawda pan celnik był przemiły i na mojego pluszowego pingwina z Patagonii zareagował 'so cuteeee!!' :D Te uprzejmości trwały kolejne 15-20min:/ Ogólnie to wywrócił nam całe wnętrze plecaków do góry nogami...Do ostatniego monorail zostało z 10min, a jeszcze bilety..Przy automatach stoi pani z obsługi i pomaga, wszystko fajnie, ale karty nam nie działają:/ ani revo, ani reszta.. komunikat, że jest poza godzinami pracy banku-wystawcy karty:/ W bankomacie znów..revo nie idzie, ale.. na szczęście zadziałała nam inna karta, uf jest gotówka. W jakieś 30sekund kupujemy bilety i zbiegamy na stację na minutę przed odjazdem ostatniego monoraila :D Dalej już idzie całkiem gładko, na przesiadki mamy po parę minut i jakoś grubo po 1 docieramy do naszego hotelu.. Takie atrakcje na koniec rtw.. ma sa kraPo drodze jeszcze tylko: :lol: podczas tego wyjazdu byłam w maku więcej razy niż przez ostatnie 5lat :lol: ps. dziwne godziny otwarcia mają :p Następnego dnia staramy się zobaczyć jak najwięcej, bo to w sumie jedyny dzień na zwiedzanie Tokio - jutro mamy wycieczkę pod Fuji. Ale zanim zaczniemy Tokioexpress idziemy zjeść coś konkretnego. Długo nie szukamy i po chwili siedzimy w sieciówce Sukiya wciągając taki zestaw: Tokio postanowiło powitać nas w najmilszy możliwy sposób - właśnie zaczyna się sakura - powoli drzewa zaczynają pokrywać się białymi i różowymi kwiatami, a Japończycy poddają się hanami piknikując i świętując w parkach. My idziemy do jednego z najbardziej znanych miejsc do podziwiania sakury, a jednocześnie znajdującego się blisko naszego hotelu - parku Ueno. Sakura dopiero się zaczyna, a więc ukwiecone są jedynie pojedyncze drzewka. I tak wygląda to czarująco. W parku Ueno trochę spacerujemy A w sklepach można kupić praktycznie wszystko w klimacie sakury Dalej idziemy do pałacu cesarskiego, niestety jest 16:20, a pałac dziś otwarty do 16:00 :( Jednak teren i park wokół kompleksu pałacowego też jest warty zobaczenia Następny nasz cel to Metropolitan Government Building znajdujący się na Shinjuku, w którym można za free wjechać na 45. piętro budynku i podziwiać panoramę Tokio z Fuji w tle :) Ratusz ma dwie wieże, północną i południową - my wjeżdżamy na północną, gdzie na platformie obserwacyjnej znajduje się też sklep z pamiątkami i restauracja, z której jest najładniejszy fragment panoramy - niestety miejsc brak :( Wieżą północna jest czynna do 23. Kolejka do wejścia może przerazić, ale idzie całkiem sprawnie. A widok jest naprawdę warty odczekania tych ok.30min :) Trafiamy na końcówkę zachodu słońca, ale panoramę można podziwiać godzinami.. Widać nawet stożek Fuji :) Na dziś zostało nam tylko najsłynniejsze skrzyżowanie w Tokio, czyli Shibuya i sushi-obżarstwo :P [img]https://imageshack.com/i/pnNBFyoqj[img] Wchodzimy do jednego z wielu sushibarów z "jeżdżącym sushi", ceny zaczynają się od ok. 100Y za talerzyk (2kawałki sushi). Od różnych wersji łososia, tuńczyka, omlet, przez krewetki, kraba po węgorza - głównie nigiri, jeśli maki to tylko wege. Nie muszę dodawać, że sushi jest przepyszne :D Wytaczamy się z sushibaru niczym dwie kulki ryżu i jakoś dotaczamy do hotelu :lol: :roll: Chyba nam spęczniał w żołądku :oops:
oskiboski 14 maja 2019 02:20 Odpowiedz
Hahahahahahahahaha, czytam sobie w autobusie nie patrząc na nazwę tematu i myślę sobie. Kurczę ale zazdroszczę a to przecież nasze RTW. Dopiero posiłek mi przypomniał :D
katka256 14 maja 2019 21:16 Odpowiedz
Szkoda, że nie koleżanka z którą byłeś, wcześniej przed posiłkiem na zdjęciu :D
oskiboski 24 maja 2019 15:03 Odpowiedz
Generalnie jeżeli chodzi o podsumowanie kosztowe to będzie bardzo ciężkie. Po pierwsze noclegi w większoci pochodzily z błędów i kodów. jezeli chodzi o glowny trzon naszej podrozy kupilismy go ze starego dealu od @JIK przy ogromnej nieocenionej pomocy @jakwilk.ICN-AKL-SCL-GRU-JNB-SIN-HND kosztował ok 2800 pln finalnie było ICN-AKL-SCL-GRU-JNB-DXB-HND. Do tego SCL-PUQ za 300 pln. Miłym aspektem jest ilosc mili w AY ktora pozwoli poleciec OW z mala doplata(max 90 pln) np do KEF z WAW. Mysle ze zamknelismy sie w jakis 7 lub 8 tys za całosc. Bez zalowania sobie ale tez bez szczegolnej rozrzutnosciRTW to ciezka podroz ale tez kalejdoskop pogody,ludzi,kultur,jedzenia uważam ze kazdy powinien przynajmniej raz w zyciu wybrac się w taką podróż. Najwazniejsze jest jednak towarzystwo, gdybyscie zabrali kogos kto nie lubi zwiedzac,chodzic i ciagle narzeka i dopytuje kiedy usiadzie nad basenem z drinkiem to.. moze Wam to popsuc całą radosc z tego wyjazdu więc bardzo dziekuje @olajaw ktora jest swietnym towarzyszem (polecam sie na przyszlosc). Jesli kiedykolwiek znajde czas ( a kolejne RTW za 2 tygodnie) to zrobie moze tabelke w stylu @tom971 ale póki co brak czasu na cokolwiek.
andrzej111 24 maja 2019 17:27 Odpowiedz
Serio jedziesz za dwa tygodnie na kolejne RTW ? :-) Będzie relacja ? ....nawet nie przypuszczałem że RTW tak wciąga ( mnie temat wciągnął )
oskiboski 24 maja 2019 17:38 Odpowiedz
Ale takie grzeczne z @becek WAW-NRT-MEX-MAD-WAW tylko 10 dni :)Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
olajaw 3 czerwca 2019 10:36 Odpowiedz
To, żeby postawić kropkę nad 'i', kilka słów mojego podsumowania.Każdy leci na rtw z jakiegoś innego powodu, u mnie to był mega spontaniczny pomysł, bo nigdy tego nie planowałam (chociaż patrząc na relacje przemosa czy toma zawsze im mega zazdrościłam - pozytywnie oczywiście, i gdzieś tam w dalekich marzeniach istniał). Sam wyjazd spontaniczny nie był - do wylotu mieliśmy jakieś 9m-cy, więc tzw. kupa czasu i wszystko mogło się wydarzyć, łącznie ze skasowaniem całej trasy. Mimo bookowania kolejnych noclegów i planowania wszystkich szczegółów chyba do ostatnich dni nie do końca mogłam uwierzyć, że lecę w taką podroż :) RTW na pewno rządzi się własnymi prawami - jemy/śpimy/zwiedzamy kiedy możemy, a nie kiedy chcemy. Czasem było ciężko, nie da się ukryć, ale wydaje mi się, że przez cały wyjazd pchała nas ogromna adrenalina, która nie pozwalała marnować żadnej minuty wolnego czasu. Na szczęście obydwoje należymy do osób, które wyciska z wyjazdów jak najwięcej i to jest klucz do sukcesu. RTW to też świetna okazja, żeby pozaglądać w niektóre miejsca na chwilę i sprawdzić, gdzie warto wrócić na dłużej. Dla mnie takim miejscem jest na pewno Nowa Zelandia, w której zakochałam się w ciągu 7h. Tokio i Seul zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie, a Ameryka Południowa pokazała jak przygotować się na kolejne wyjazdy na ten kontynent (przede wszystkim bez języka ani rusz).Ostatnio na forum sporo jest relacji z RTW i tematów o trasie na pierwsze RTW. Dla wszystkich zastanawiających się - polecam! :DFakt, że po powrocie padłam i spałam bez przerwy 15h :D ale.. bez zastanowienia poleciałabym znowu :) Tylko, że nie za 2tygodnie - ja aż tyle urlopu nie mam:pCo do kosztów to przed wylotem taką tabelkę popełniłam - oczywiście nie uwzględnia ona zmiany JNB-SIN-HND na JNB-DXB-HND, ale poza późniejszym lądowaniem w Tokio nic to nie zmieniło. No poza tym, że Latam jednak wyszedł z tej sytuacji z twarzą i przyznał "travel voucher" na parę $$ za bezpodstawne (chociaż oni tak nie twierdzili) skasowanie lotów, aczkolwiek parę maili z nimi trzeba było wymienić ;) =81:32h (w samolotach)I na sam koniec - imo najlepszy widok całego wyjazdu - Piha Beach, NZ :)