Krótki spacer w kierunku Bellas Artes. Piękny gmach muzeum w dodatku za darmo. Wystawy trochę nijakie ale to może wynikać ze słabej znajomości sztuki współczesnej albo moim ignoranctwie na sztukę wysoką
:)
Bellavista z muralami oczarowała bardziej. Polskie piwo nadal w sprzedaży I wjazd funikularem na górę św.Krzysztofa. Dwa miłe fakty: Stacja kolejki została zaprojektowana przez Polaka Lucjana Kulczewskiego. Na wzgórzu tym z rzeźbą Matki Boskiej zawsze dziewicy została też odprawiona msza 1.04.1984 przez papieża Jana Pawła II. Widok zapiera dech, trochę nam się udało i smogu było mało i było widać Andy. Powrót do Bellavista i porządny obiad w postaci wielkiej kanapki. Chorillana to wspaniała rzecz, nie wiem czy można ją porównać do kebaba ale mięso podobne. Wołowina w cieniutkich plasterkach, pomidor,kiszona kapusta. Pyszne i dodające energii.
A już za 5 godzin ruszamy na lotnisko i lecimy do Punta Arenas
:) Tym razem relacja bez opóźnień
;)
P.s polecam czytać na telefonie lub w tapatalku, wygląda o niebo lepiej
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
jejq napisał:
@oskiboski a napiszesz kiedys jak kompletowales loty? chodzi za mna podobne RTW (pingwiny!) i moze moglabym juz pozniej nie zadawac czesci glupich pytan
:)
Loty kupione hurtem na jednym bilecie z jakiegoś dealu Seul-Tokio za 2800. Jest gdzieś głęboko w temacie promocji
:)
Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkDolecieliśmy do Punta Arenas. Lokalne piwo i w drogę do Puerto Natales
Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkJesteśmy w Natales. Internet jest okrutny. Jutro Torres del paine ale fotki będą dopiero przy lepszym połączeniu.
:)
Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkOk dalsza część relacji się pisze. W międzyczasie ukradli i oddali mi telefon. A teraz okazało się,że Latam zle wymienil bilety kiedy skasowali nam rejs SCL-GRU. Wymienili nam teraz na JNB-DXB-HND na Emirates. Szkoda,że nie Singapore Airlines ale nie można mieć wszystkiego
:)
Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkTelefon miałem w kieszeni z wystającym kablem od powerbanku na zatloczonej ulicy, kieszenie głębokie bo to spodnie do wspinaczki, mozna po łokieć wsadzić rękę. Przekopywalem plecak i podszedl chlopak z moim telefonem w ręku i mówi ze wypadl mi i zebym dał mu na jakieś jedzenie. Otrzymał uścisk ręki @olajaw
Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkAh miało być tak dobrze a tutaj internet pokrzyżował wszystkie plany pisania często. Dodam tylko, że nie jestem wielkim fotografem a wszystkie zdjęcia robione są telefonem. Ale wyleczony z jetlaga w końcu!
Puerto Natales 13.03 Przyjechaliśmy do P.Natales na tyle późno,że nie bardzo mieliśmy szansę znaleźć otwarte biuro podróży by kupić wycieczkę do Torres del Paine. Z pomocą przyszedł nam nasz hostel a właściwie barak z łóżkami i kominkiem. Z wifi porównywalnym do prędkości neostrady w czasach dawnych. Hostel oferował całodniową wycieczkę do parku za 35 tys. pesos =200 pln. Nie bardzo mieliśmy wyjście a cena wydała się uczciwa. Cena wycieczki nie zawiera wejściówki do parku dla gringos jest to 21000 pesos=120pln. Gdyby ktoś jednak miał chilijski paszport to zapłaci tylko 4zł [emoji846] Wycieczka miała zacząć się między 7:30-8:00 latynoska dokładność. Pech chciał,że punkt 7:30 był pod hostelem. Byliśmy pierwsi na trasie, busik zbierał ludzi po wszystkich hostelach a potem przesiedliśmy się do większego. I tutaj przyszedł strach, że będzie to wielki autokar nabity turystami a w każdym punkcie będziemy czekać godzinami aż wszyscy wrócą, zjedzą. Strach był niepotrzebny. Było nas w minibusie 10 osób. Ruszamy przewodnik zaczyna opowiadać po hiszpańsku co zobaczymy, o historii parku i roślinności,zwierzętach. Szkoda,że nie byłem pilnym uczniem [emoji846] Chwila przerwy iii.... Ok guys welcome on tour -płynnym angielskim [emoji3] i opowiedział nam jakieś 50% tego co po hiszpańsku. Zawsze coś. Taka ciekawostka jego zdjęcie parku znalazło się na okładce National Geographic. Wycieczka obejmowała 10 punktów parku do których się da dojechać. Przedostatni punkt to dwugodzinna przerwa nad Lago Grey i dwie opcje albo drogi obiad albo 20 minutowy spacer na plażę z widokiem na lodowiec. Kawka na granicy z Argentyną. W sumie już za szlabanem [emoji1033] Pokaz strzyżenia owiec. Guanaco, ciekawa historia bo w Chile jest pod ochroną ich populację regulują pumy. W Argetynie pumy nie występują więc guanaco odstrzeliwują jak dziki i sprzedają w knajpach jako gulasz
:)
Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkPingwiny ! Dla mnie jeden z najważniejszych do zobaczenia punktów programu ale łatwo nie było. 1 autobus z Puerto Natales do Punta Arenas 7:00 przyjazd 10:30. Odpłynięcie o 12:15 a jeszcze nie mieliśmy kupionych biletów na prom. Dobiegliśmy do agencji która je sprzedawała i „yeeees”są miejsca 85usd od osoby to i tak taniej niż expedia z kuponem. Tylko w porcie trzeba być 11:15.. pozostala tylko taksówka. 30 zł i jestesmy na miejscu 20 minut później. Protip w kafejce w porcie jest wifi tylko trzeba znaleźć je na ladzie co nam się udało 10 minut przed wypłynięciem a wypiliśmy tam dużą kawę
:) Na wyspie Isla Magdalena można przebywać jedną godzinę. W sumie to dobrze bo może urwać głowę a trasa jest przewidziana na tyle i obejmuje małe kółeczko jakieś 20% wyspy. To co tam zobaczycie jest warte każdych pieniędzy. Ale dosyć opisu oglądajcie
:) plus trochę zdjęc z Punta Arenas.
Statek
Reszta za chwile
Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkPingwiny ! Dla mnie jeden z najważniejszych do zobaczenia punktów programu ale łatwo nie było. 1 autobus z Puerto Natales do Punta Arenas 7:00 przyjazd 10:30. Odpłynięcie o 12:15 a jeszcze nie mieliśmy kupionych biletów na prom. Dobiegliśmy do agencji która je sprzedawała i „yeeees”są miejsca 85usd od osoby to i tak taniej niż expedia z kuponem. Tylko w porcie trzeba być 11:15.. pozostala tylko taksówka. 30 zł i jestesmy na miejscu 20 minut później. Protip w kafejce w porcie jest wifi tylko trzeba znaleźć je na ladzie co nam się udało 10 minut przed wypłynięciem a wypiliśmy tam dużą kawę
:) Na wyspie Isla Magdalena można przebywać jedną godzinę. W sumie to dobrze bo może urwać głowę a trasa jest przewidziana na tyle i obejmuje małe kółeczko jakieś 20% wyspy. To co tam zobaczycie jest warte każdych pieniędzy. Ale dosyć opisu oglądajcie
:) plus trochę zdjęc z Punta Arenas.
Statek
Reszta za chwile
Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkOstatni wieczór w Santiago zaczął się słabo. Okazało się,że pierwszy autobus na lotnisko jest o 5:40 czas przejazdu ok 1h. Wylot o 7 rano więc bez szans. W recepcji hostelu dowiedzieliśmy się o uberze na lotnisko za 6000 clp więc super i że oni go zamawiają a daje się im gotówkę. Schodzimy więc o 4 rano do recepcji a tam... siedzi śnięty azjata który o uberze nic nie wie. Hiszpańskiego też nie zna by zamówić nam taxi. Świetny początek dnia. Na szczęści moja aplikacja uber w telefonie w końcu mnie zlokalizowała i udało się pojechać. Gorzej,że za 11000 clp nie 6 no ale karma wraca
:)
Byśmy wiedzieli na co nasi @olajaw i @oskiboski się porywają pozwoliłem sobie wrysować. Imponujące. Ta NRT wygląda jak zawahanie przed drugim kółkiem
:)
@wtak - dzieki za kilometraż.W powszechnym rozumieniu - Warszawa -Seul - wyprawa na drugi koniec świata. Seul-Auckland - a, to już "żabi skok"...@oskiboski , @olajaw - powodzenia i szacunek , bo wyzwanie naprawdę spore!
@oskiboski a napiszesz kiedys jak kompletowales loty? chodzi za mna podobne RTW (pingwiny!) i moze moglabym juz pozniej nie zadawac czesci glupich pytan
:)
jejq napisał:@oskiboski a napiszesz kiedys jak kompletowales loty? chodzi za mna podobne RTW (pingwiny!) i moze moglabym juz pozniej nie zadawac czesci glupich pytan
:)Loty kupione hurtem na jednym bilecie z jakiegoś dealu Seul-Tokio za 2800. Jest gdzieś głęboko w temacie promocji
:)Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Pora na mnie
;) Z małym poślizgiem (jetlag itd) wrzucam cd. relacji.Ale zanim znów Santiago wrzucę jeszcze jedno zdjęcie z Puerto Natales, które pokazuje dlaczego warto przejść się wieczorem na spacer nabrzeżem
:)
Ale wracając do Punta Arenas..po wycieczce zjadamy coś na kształt Chorrillany w knajpce o nazwie La Carioca (polecamy), popijamy Australem i pisco sour i można powoli iść spać
:) Umawiamy się z właścicielką naszego noclegu, że o 8 będzie gotowe śniadanie, a potem zamówi nam taxi na lotnisko. Oczywiście rano.. ani śniadania ani taksówki
:lol: Ale w zamian są na szybko homemade ciasteczka owsiane i jej mąż gotowy odwieźć nas na poranny lot do SCL
:D Punta Arenas żegna nas deszczem i..:
:DA w SCL znów pingwiny
Dziś już tylko leniwy spacer po Santiago zakończony w La Piojera, bo @oskiboski mówi, że muszę spróbować terremoto - no dobra fakt, było pyszne
:P Na szczęście tylko po jednym na głowę, bo inaczej mogło się skończyć prawdziwym 'trzęsieniem ziemi'...
A na następny dzień mamy zaplanowane Valparaiso. Powiedzmy, że "rano" (w szerokim rozumieniu tego słowa:p) dojeżdżamy na dworzec Terminal Santiago Pajaritos skąd co chwilę odjeżdżają autobusy do Valpo (Turbus, Pullman). 4000clp i 1,5h, i jesteśmy na miejscu.Mamy tylko parę godzin (powrót do Santiago o 17), więc ktoś tu narzuca niezłe tempo
:roll: Najpierw docieramy na molo
potem do całkiem sędziwego baru - na piwko zawsze starczy czasu^^
i dalej..przypadek?:"If we walk up and down all the stairs of Valparaíso we’ll have walked all round the world.” - Pablo Neruda
:)nie sądzę
:D
było warto
:)
Uff ale mamy delay
:D A to już końcowka..Tak jak pisał @oskiboski niestety to nie koniec atrakcji tego wieczoru/nocy :/ Na szczęście udaje mi się odezwać do naszego hotelu i poinformować o spóźnieniu, spytać o późny checkin i dojazd po północy. Hotel odpisuje błyskawicznie, wysyła nam plan dojazdu i informuje o tym, że klucz będzie czekał w recepcji. Nasz hotel (nota bene chyba najlepszy podczas całej podróży) znajduje się praktycznie po drugiej stronie miasta, przy stacji Minami-Senju, a żeby się do niego dostać musieliśmy złapać aż 3 różne pociągi. Najpierw trzeba było zdążyć na ostatnią kolejke monorail z Hanedy o 00:10, bo następna w razie co o..5 rano:/ Przylot 22:45, więc czasu na paszport/bagaż/bilety, robi się mało. Na bagaż czekamy z 20min, do paszportów jest kolejka, a wisienką na torcie była mega dokładna kontrola bagażu rejestrowanego przy kontroli paszportowej:/ Co prawda pan celnik był przemiły i na mojego pluszowego pingwina z Patagonii zareagował 'so cuteeee!!'
:D Te uprzejmości trwały kolejne 15-20min:/ Ogólnie to wywrócił nam całe wnętrze plecaków do góry nogami...Do ostatniego monorail zostało z 10min, a jeszcze bilety..Przy automatach stoi pani z obsługi i pomaga, wszystko fajnie, ale karty nam nie działają:/ ani revo, ani reszta.. komunikat, że jest poza godzinami pracy banku-wystawcy karty:/ W bankomacie znów..revo nie idzie, ale.. na szczęście zadziałała nam inna karta, uf jest gotówka. W jakieś 30sekund kupujemy bilety i zbiegamy na stację na minutę przed odjazdem ostatniego monoraila
:D Dalej już idzie całkiem gładko, na przesiadki mamy po parę minut i jakoś grubo po 1 docieramy do naszego hotelu.. Takie atrakcje na koniec rtw.. ma sa kraPo drodze jeszcze tylko:
:lol: podczas tego wyjazdu byłam w maku więcej razy niż przez ostatnie 5lat
:lol: ps. dziwne godziny otwarcia mają :p Następnego dnia staramy się zobaczyć jak najwięcej, bo to w sumie jedyny dzień na zwiedzanie Tokio - jutro mamy wycieczkę pod Fuji. Ale zanim zaczniemy Tokioexpress idziemy zjeść coś konkretnego. Długo nie szukamy i po chwili siedzimy w sieciówce Sukiya wciągając taki zestaw:
Tokio postanowiło powitać nas w najmilszy możliwy sposób - właśnie zaczyna się sakura - powoli drzewa zaczynają pokrywać się białymi i różowymi kwiatami, a Japończycy poddają się hanami piknikując i świętując w parkach. My idziemy do jednego z najbardziej znanych miejsc do podziwiania sakury, a jednocześnie znajdującego się blisko naszego hotelu - parku Ueno. Sakura dopiero się zaczyna, a więc ukwiecone są jedynie pojedyncze drzewka. I tak wygląda to czarująco.
W parku Ueno trochę spacerujemy
A w sklepach można kupić praktycznie wszystko w klimacie sakury
Dalej idziemy do pałacu cesarskiego, niestety jest 16:20, a pałac dziś otwarty do 16:00
:( Jednak teren i park wokół kompleksu pałacowego też jest warty zobaczenia
Następny nasz cel to Metropolitan Government Building znajdujący się na Shinjuku, w którym można za free wjechać na 45. piętro budynku i podziwiać panoramę Tokio z Fuji w tle
:)
Ratusz ma dwie wieże, północną i południową - my wjeżdżamy na północną, gdzie na platformie obserwacyjnej znajduje się też sklep z pamiątkami i restauracja, z której jest najładniejszy fragment panoramy - niestety miejsc brak
:( Wieżą północna jest czynna do 23. Kolejka do wejścia może przerazić, ale idzie całkiem sprawnie. A widok jest naprawdę warty odczekania tych ok.30min
:) Trafiamy na końcówkę zachodu słońca, ale panoramę można podziwiać godzinami.. Widać nawet stożek Fuji
:)
Na dziś zostało nam tylko najsłynniejsze skrzyżowanie w Tokio, czyli Shibuya i sushi-obżarstwo
:P
[img]https://imageshack.com/i/pnNBFyoqj[img]
Wchodzimy do jednego z wielu sushibarów z "jeżdżącym sushi", ceny zaczynają się od ok. 100Y za talerzyk (2kawałki sushi). Od różnych wersji łososia, tuńczyka, omlet, przez krewetki, kraba po węgorza - głównie nigiri, jeśli maki to tylko wege. Nie muszę dodawać, że sushi jest przepyszne
:D
Wytaczamy się z sushibaru niczym dwie kulki ryżu i jakoś dotaczamy do hotelu
:lol:
:roll: Chyba nam spęczniał w żołądku
:oops:
Hahahahahahahahaha, czytam sobie w autobusie nie patrząc na nazwę tematu i myślę sobie. Kurczę ale zazdroszczę a to przecież nasze RTW. Dopiero posiłek mi przypomniał
:D
Generalnie jeżeli chodzi o podsumowanie kosztowe to będzie bardzo ciężkie. Po pierwsze noclegi w większoci pochodzily z błędów i kodów. jezeli chodzi o glowny trzon naszej podrozy kupilismy go ze starego dealu od @JIK przy ogromnej nieocenionej pomocy @jakwilk.ICN-AKL-SCL-GRU-JNB-SIN-HND kosztował ok 2800 pln finalnie było ICN-AKL-SCL-GRU-JNB-DXB-HND. Do tego SCL-PUQ za 300 pln. Miłym aspektem jest ilosc mili w AY ktora pozwoli poleciec OW z mala doplata(max 90 pln) np do KEF z WAW. Mysle ze zamknelismy sie w jakis 7 lub 8 tys za całosc. Bez zalowania sobie ale tez bez szczegolnej rozrzutnosciRTW to ciezka podroz ale tez kalejdoskop pogody,ludzi,kultur,jedzenia uważam ze kazdy powinien przynajmniej raz w zyciu wybrac się w taką podróż. Najwazniejsze jest jednak towarzystwo, gdybyscie zabrali kogos kto nie lubi zwiedzac,chodzic i ciagle narzeka i dopytuje kiedy usiadzie nad basenem z drinkiem to.. moze Wam to popsuc całą radosc z tego wyjazdu więc bardzo dziekuje @olajaw ktora jest swietnym towarzyszem (polecam sie na przyszlosc). Jesli kiedykolwiek znajde czas ( a kolejne RTW za 2 tygodnie) to zrobie moze tabelke w stylu @tom971 ale póki co brak czasu na cokolwiek.
To, żeby postawić kropkę nad 'i', kilka słów mojego podsumowania.Każdy leci na rtw z jakiegoś innego powodu, u mnie to był mega spontaniczny pomysł, bo nigdy tego nie planowałam (chociaż patrząc na relacje przemosa czy toma zawsze im mega zazdrościłam - pozytywnie oczywiście, i gdzieś tam w dalekich marzeniach istniał). Sam wyjazd spontaniczny nie był - do wylotu mieliśmy jakieś 9m-cy, więc tzw. kupa czasu i wszystko mogło się wydarzyć, łącznie ze skasowaniem całej trasy. Mimo bookowania kolejnych noclegów i planowania wszystkich szczegółów chyba do ostatnich dni nie do końca mogłam uwierzyć, że lecę w taką podroż
:) RTW na pewno rządzi się własnymi prawami - jemy/śpimy/zwiedzamy kiedy możemy, a nie kiedy chcemy. Czasem było ciężko, nie da się ukryć, ale wydaje mi się, że przez cały wyjazd pchała nas ogromna adrenalina, która nie pozwalała marnować żadnej minuty wolnego czasu. Na szczęście obydwoje należymy do osób, które wyciska z wyjazdów jak najwięcej i to jest klucz do sukcesu. RTW to też świetna okazja, żeby pozaglądać w niektóre miejsca na chwilę i sprawdzić, gdzie warto wrócić na dłużej. Dla mnie takim miejscem jest na pewno Nowa Zelandia, w której zakochałam się w ciągu 7h. Tokio i Seul zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie, a Ameryka Południowa pokazała jak przygotować się na kolejne wyjazdy na ten kontynent (przede wszystkim bez języka ani rusz).Ostatnio na forum sporo jest relacji z RTW i tematów o trasie na pierwsze RTW. Dla wszystkich zastanawiających się - polecam!
:DFakt, że po powrocie padłam i spałam bez przerwy 15h
:D ale.. bez zastanowienia poleciałabym znowu
:) Tylko, że nie za 2tygodnie - ja aż tyle urlopu nie mam:pCo do kosztów to przed wylotem taką tabelkę popełniłam - oczywiście nie uwzględnia ona zmiany JNB-SIN-HND na JNB-DXB-HND, ale poza późniejszym lądowaniem w Tokio nic to nie zmieniło. No poza tym, że Latam jednak wyszedł z tej sytuacji z twarzą i przyznał "travel voucher" na parę $$ za bezpodstawne (chociaż oni tak nie twierdzili) skasowanie lotów, aczkolwiek parę maili z nimi trzeba było wymienić
;)
=81:32h (w samolotach)I na sam koniec - imo najlepszy widok całego wyjazdu - Piha Beach, NZ
:)
Krótki spacer w kierunku Bellas Artes. Piękny gmach muzeum w dodatku za darmo. Wystawy trochę nijakie ale to może wynikać ze słabej znajomości sztuki współczesnej albo moim ignoranctwie na sztukę wysoką :)
Bellavista z muralami oczarowała bardziej.
Polskie piwo nadal w sprzedaży
I wjazd funikularem na górę św.Krzysztofa. Dwa miłe fakty:
Stacja kolejki została zaprojektowana przez Polaka Lucjana Kulczewskiego.
Na wzgórzu tym z rzeźbą Matki Boskiej zawsze dziewicy została też odprawiona msza 1.04.1984 przez papieża Jana Pawła II.
Widok zapiera dech, trochę nam się udało i smogu było mało i było widać Andy.
Powrót do Bellavista i porządny obiad w postaci wielkiej kanapki. Chorillana to wspaniała rzecz, nie wiem czy można ją porównać do kebaba ale mięso podobne. Wołowina w cieniutkich plasterkach, pomidor,kiszona kapusta. Pyszne i dodające energii.
A już za 5 godzin ruszamy na lotnisko i lecimy do Punta Arenas :)
Tym razem relacja bez opóźnień ;)
P.s polecam czytać na telefonie lub w tapatalku, wygląda o niebo lepiej
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Loty kupione hurtem na jednym bilecie z jakiegoś dealu Seul-Tokio za 2800. Jest gdzieś głęboko w temacie promocji :)
Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkDolecieliśmy do Punta Arenas. Lokalne piwo i w drogę do Puerto Natales
Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkJesteśmy w Natales. Internet jest okrutny. Jutro Torres del paine ale fotki będą dopiero przy lepszym połączeniu. :)
Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkOk dalsza część relacji się pisze.
W międzyczasie ukradli i oddali mi telefon. A teraz okazało się,że Latam zle wymienil bilety kiedy skasowali nam rejs SCL-GRU. Wymienili nam teraz na JNB-DXB-HND na Emirates. Szkoda,że nie Singapore Airlines ale nie można mieć wszystkiego :)
Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkTelefon miałem w kieszeni z wystającym kablem od powerbanku na zatloczonej ulicy, kieszenie głębokie bo to spodnie do wspinaczki, mozna po łokieć wsadzić rękę. Przekopywalem plecak i podszedl chlopak z moim telefonem w ręku i mówi ze wypadl mi i zebym dał mu na jakieś jedzenie. Otrzymał uścisk ręki @olajaw
Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkAh miało być tak dobrze a tutaj internet pokrzyżował wszystkie plany pisania często. Dodam tylko, że nie jestem wielkim fotografem a wszystkie zdjęcia robione są telefonem.
Ale wyleczony z jetlaga w końcu!
Puerto Natales 13.03
Przyjechaliśmy do P.Natales na tyle późno,że nie bardzo mieliśmy szansę znaleźć otwarte biuro podróży by kupić wycieczkę do Torres del Paine. Z pomocą przyszedł nam nasz hostel a właściwie barak z łóżkami i kominkiem. Z wifi porównywalnym do prędkości neostrady w czasach dawnych.
Hostel oferował całodniową wycieczkę do parku za 35 tys. pesos =200 pln. Nie bardzo mieliśmy wyjście a cena wydała się uczciwa. Cena wycieczki nie zawiera wejściówki do parku dla gringos jest to 21000 pesos=120pln.
Gdyby ktoś jednak miał chilijski paszport to zapłaci tylko 4zł [emoji846]
Wycieczka miała zacząć się między 7:30-8:00 latynoska dokładność. Pech chciał,że punkt 7:30 był pod hostelem. Byliśmy pierwsi na trasie, busik zbierał ludzi po wszystkich hostelach a potem przesiedliśmy się do większego. I tutaj przyszedł strach, że będzie to wielki autokar nabity turystami a w każdym punkcie będziemy czekać godzinami aż wszyscy wrócą, zjedzą.
Strach był niepotrzebny. Było nas w minibusie 10 osób.
Ruszamy przewodnik zaczyna opowiadać po hiszpańsku co zobaczymy, o historii parku i roślinności,zwierzętach. Szkoda,że nie byłem pilnym uczniem [emoji846]
Chwila przerwy iii....
Ok guys welcome on tour -płynnym angielskim [emoji3] i opowiedział nam jakieś 50% tego co po hiszpańsku. Zawsze coś. Taka ciekawostka jego zdjęcie parku znalazło się na okładce National Geographic.
Wycieczka obejmowała 10 punktów parku do których się da dojechać.
Przedostatni punkt to dwugodzinna przerwa nad Lago Grey i dwie opcje albo drogi obiad albo 20 minutowy spacer na plażę z widokiem na lodowiec.
Kawka na granicy z Argentyną. W sumie już za szlabanem [emoji1033]
Pokaz strzyżenia owiec.
Guanaco, ciekawa historia bo w Chile jest pod ochroną ich populację regulują pumy. W Argetynie pumy nie występują więc guanaco odstrzeliwują jak dziki i sprzedają w knajpach jako gulasz :)
Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkPingwiny !
Dla mnie jeden z najważniejszych do zobaczenia punktów programu ale łatwo nie było.
1 autobus z Puerto Natales do Punta Arenas 7:00 przyjazd 10:30. Odpłynięcie o 12:15 a jeszcze nie mieliśmy kupionych biletów na prom.
Dobiegliśmy do agencji która je sprzedawała i „yeeees”są miejsca 85usd od osoby to i tak taniej niż expedia z kuponem. Tylko w porcie trzeba być 11:15.. pozostala tylko taksówka. 30 zł i jestesmy na miejscu 20 minut później.
Protip w kafejce w porcie jest wifi tylko trzeba znaleźć je na ladzie co nam się udało 10 minut przed wypłynięciem a wypiliśmy tam dużą kawę :)
Na wyspie Isla Magdalena można przebywać jedną godzinę. W sumie to dobrze bo może urwać głowę a trasa jest przewidziana na tyle i obejmuje małe kółeczko jakieś 20% wyspy. To co tam zobaczycie jest warte każdych pieniędzy. Ale dosyć opisu oglądajcie :) plus trochę zdjęc z Punta Arenas.
Reszta za chwile
Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkPingwiny !
Dla mnie jeden z najważniejszych do zobaczenia punktów programu ale łatwo nie było.
1 autobus z Puerto Natales do Punta Arenas 7:00 przyjazd 10:30. Odpłynięcie o 12:15 a jeszcze nie mieliśmy kupionych biletów na prom.
Dobiegliśmy do agencji która je sprzedawała i „yeeees”są miejsca 85usd od osoby to i tak taniej niż expedia z kuponem. Tylko w porcie trzeba być 11:15.. pozostala tylko taksówka. 30 zł i jestesmy na miejscu 20 minut później.
Protip w kafejce w porcie jest wifi tylko trzeba znaleźć je na ladzie co nam się udało 10 minut przed wypłynięciem a wypiliśmy tam dużą kawę :)
Na wyspie Isla Magdalena można przebywać jedną godzinę. W sumie to dobrze bo może urwać głowę a trasa jest przewidziana na tyle i obejmuje małe kółeczko jakieś 20% wyspy. To co tam zobaczycie jest warte każdych pieniędzy. Ale dosyć opisu oglądajcie :) plus trochę zdjęc z Punta Arenas.
Reszta za chwile
Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkOstatni wieczór w Santiago zaczął się słabo. Okazało się,że pierwszy autobus na lotnisko jest o 5:40 czas przejazdu ok 1h. Wylot o 7 rano więc bez szans. W recepcji hostelu dowiedzieliśmy się o uberze na lotnisko za 6000 clp więc super i że oni go zamawiają a daje się im gotówkę. Schodzimy więc o 4 rano do recepcji a tam... siedzi śnięty azjata który o uberze nic nie wie. Hiszpańskiego też nie zna by zamówić nam taxi. Świetny początek dnia. Na szczęści moja aplikacja uber w telefonie w końcu mnie zlokalizowała i udało się pojechać. Gorzej,że za 11000 clp nie 6 no ale karma wraca :)