Karty pokładowe na wszystkie rejsy odebrane pora na salonik. Nie ma co się rozpisywać kolejny chilijski salonik w stylu krakersy i kawa. Alko oczywiści od 10:30. W samolocie dostaliśmy miejsca na początku coś jak eco+ i nawet jakiś mini posiłek i kawę .
Resztę przespałem i obudziłem się po wylądowaniu. W Sao Paulo rozkładowo mieliśmy tylko 8 godzin ale chcieliśmy zdobyć pieczątkę i wyjść na świeże powietrze przed nadchodzącym kombo lotów. Uber zadziałał i 45 min po przylocie dotarliśmy do McDonalda w okolicy lotniska. Świetna lokalizacja na krótką przesiadkę. Po 1 znajduje się na lini pasa startowego, po 2 obok jest stacja benzynowa z wifi i piwem. Miły akcent na pożegnanie z Am.Płd.
Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkMiesiąc przed wylotem Expedia zmieniła nam rejs. Mieliśmy leciec South African Airlines a dostaliśmy TAM Brasil i starego Boeinga 767. Trudno na plus,że oba startują o tej samej porze. Tylko,że TAM był opóźniony prawie 3 godziny... żegnaj pieczątko z JNB myśleliśmy. No ale salonik w GRU Amexa okazał się bardzo przyjazny oczekiwaniu. Duży,przestronny z przeciętną ilością ludzi i pysznym jedzeniem. A to highlight wizyty coś na kształt galaretki z płynną marakują/papają w środku Zestaw z okazji opóźnienia od TAM... Samolot stary i dość niewygodny. Ale stewka zapytała czy nie chce zmienić miejsca na korytarz w trójce z wolnym środkiem widząc jak próbuje się usadzić pod oknem jak słon w skladzie porcelany. Jedzenie jak już wcześniej pisaliśmy tragiczne. Zrobię na koniec podsumowanie kosztowe i recenzje linii ale to w odpowiednich tematach na forum
:)
Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkPrzylot na lotnisko w JNB był zajeb... doświadczeniem. Nasz samolot stanął na płycie bez rękawa. Nie był to problem bo towarzystwo było wyjątkowe. Same duże samoloty piękne widoki.
I królowa Z racji opóźnienia czasu było bardzo mało. Plan to kupić magnes i ewentualnie lampka wina w saloniku. Zaskoczenie to kontrola paszportowa na tranzycie i !! Pieczątka Lotnisko jest dobrze oznaczone i szybko znaleźliśmy się w hali odlotów w poszukiwaniu saloniku Mashonzha lounge.
Mały bez ciepłych dań tylko dobre kanapki i wrapy w lodówce ale wino i palarnia jest jeśli ktoś potrzebuje
:)
Ruszam do gate, @olajaw juź tam jest bo chodziła po sklepach i okazuje się, że mamy problem. Przedstawiciel Singapore Airlines mówi,że owszem jesteśmy na liście, mamy boarding passy ale nasze bilety są nieprawidłowe. Zacząłem się zastanawiać czy uwalili nasz error fare bilet czy może się spóźniliśmy czy coś. Przedstawiciel LATAM nie był w stanie na szybko podać numeru biletu właściwego na ten rejs więc wycofali nas i bagaż i odesłali do biura biletowego w hali odlotów. Dziewczyna która nas tam prowadziła robiła to pierwszy raz. Ot wycieczka najdłuższa z możliwych ii pieczątka wjazdowa do RPA. Zgarnęliśmy więc kompet
:)
W drodze do biura sprawdziłem alternatywne dostanie się do Tokio. Jedynie Emirates pozwalało na w miarę krótki lot i wylatywało tego samego dnia a poza tym to miłe pocieszenie po Singapore Airlines które nam przepadło. No i nie chcieliśmy lecieć przez Europę bo długo i psułoby kreski
:D Z racji doświadczenia rozmowa z przedstawicielami LATAM i biura biletowego była krótka rzeczowa i całkiem przyjemna. Emirates za kilka godzin, bagaz do odebrania za godzinę w biurze bagażowym i dwa vouchery na posiłek każdy po ok 40pln. Vouchery starczyły na dwie pizze i napije. Przyjemne i bardzo smaczne Odebranie bagażu nie było takie łatwe. Plus,że mówią tam po angielsku i w miarę nam to tłumaczyli. Szkoda,że nikt jie poinformował,że są dwa posterunki policji a nie jeden za którym miało znajdować się biuro. Na odprawie niestety nie udało nam się dostać ani górnego pokładu A 380 ani okna ale, miła rozmowa z agentką na temat nowego systemu odpraw Emirates i jego ułomności spowodowała czwórkę tylko dla nas. Dla fanów lotnictwa JNB to wspaniałe miejsce I trochę „egzotyki” której pewnie nie zobaczymy w WAW. Gotowi do startu: Drugi raz w życiu miałem okazję korzystać też z internetu na pokładzie. Nie jest wybitnie szybki, działa tylko przez 20mb ale w zupelności wystarczy by napisać do kogoś z nieba
:) Załogi poza startem serwisem i lądowaniem praktycznie nie widać. Nie kręcą się po pokładzie, nie żałuja usypiaczy więc nawet się wyspałem.
Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkBaju baju w Dubaju [emoji1] Nawiązując do wcześniejszych postów to trochę z @jakwilkiem kombinowaliśmy by lecieć przez ten Dubaj z całodniowym stopem ale cena rosła o 500-700 zł i było to mocno nieopłacalne a tu proszę i Dubaj i reklamacja do LATAM za ponad 7 godzin opóźnienia na przylocie do Tokio z ich winy
:) Lotnisko w Dubaju robi wrażenie, terminal samych A380 itd. Ogrom i przepych. Dojście z samolotu do autobusu który miał nas zabrać na drugi terminal to jak dwukrotne przejście całego Okęcia po długości.
Salonik dostępny na PP był przy naszej bramce więc szybki zakup magnesów i śniadanko. Longue był w miarę pusty o 6 rano jednak po godzinie był totalnie zapchany totalnie ! Ale obsługi było mnóstwo i nie dało się odczuć żadnych braków jak już udało się dopchać do „koryta” lub „wódopoju” Do Tokio lecieliśmy kilkumiesięcznym 777. W międzyczasie znajoma zalogantka z EK napisała mi,że serwis na Tokio jest najlepszy z ich siatki. Nie mogłem się doczekać.
Największy ekran jaki kiedykolwiek widziałem w eko. wylot o 8 rano więc śniadanie na start. kolacja przed lądowaniem. Serwisów z napojami było chyba z 5 plus na barze można było dostać przekąski i napoje. Nie omieszkaliśmy też zrobić sobie zdjęcia polaroidem który jest na pokładzie. Załoga była żywo zainteresowana naszym szalonym rtw i pochodziła z Azji i Ukrainy. Jeden z najlepszych lotów w moim życiu. Lądowanie w Tokio-Haneda o czasie, niestety oczekiwanie na bagaż w tej fali przylotów to koszmar. Ale to nie koniec przygód na teń dzień.
Byśmy wiedzieli na co nasi @olajaw i @oskiboski się porywają pozwoliłem sobie wrysować. Imponujące. Ta NRT wygląda jak zawahanie przed drugim kółkiem
:)
@wtak - dzieki za kilometraż.W powszechnym rozumieniu - Warszawa -Seul - wyprawa na drugi koniec świata. Seul-Auckland - a, to już "żabi skok"...@oskiboski , @olajaw - powodzenia i szacunek , bo wyzwanie naprawdę spore!
@oskiboski a napiszesz kiedys jak kompletowales loty? chodzi za mna podobne RTW (pingwiny!) i moze moglabym juz pozniej nie zadawac czesci glupich pytan
:)
jejq napisał:@oskiboski a napiszesz kiedys jak kompletowales loty? chodzi za mna podobne RTW (pingwiny!) i moze moglabym juz pozniej nie zadawac czesci glupich pytan
:)Loty kupione hurtem na jednym bilecie z jakiegoś dealu Seul-Tokio za 2800. Jest gdzieś głęboko w temacie promocji
:)Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Pora na mnie
;) Z małym poślizgiem (jetlag itd) wrzucam cd. relacji.Ale zanim znów Santiago wrzucę jeszcze jedno zdjęcie z Puerto Natales, które pokazuje dlaczego warto przejść się wieczorem na spacer nabrzeżem
:)
Ale wracając do Punta Arenas..po wycieczce zjadamy coś na kształt Chorrillany w knajpce o nazwie La Carioca (polecamy), popijamy Australem i pisco sour i można powoli iść spać
:) Umawiamy się z właścicielką naszego noclegu, że o 8 będzie gotowe śniadanie, a potem zamówi nam taxi na lotnisko. Oczywiście rano.. ani śniadania ani taksówki
:lol: Ale w zamian są na szybko homemade ciasteczka owsiane i jej mąż gotowy odwieźć nas na poranny lot do SCL
:D Punta Arenas żegna nas deszczem i..:
:DA w SCL znów pingwiny
Dziś już tylko leniwy spacer po Santiago zakończony w La Piojera, bo @oskiboski mówi, że muszę spróbować terremoto - no dobra fakt, było pyszne
:P Na szczęście tylko po jednym na głowę, bo inaczej mogło się skończyć prawdziwym 'trzęsieniem ziemi'...
A na następny dzień mamy zaplanowane Valparaiso. Powiedzmy, że "rano" (w szerokim rozumieniu tego słowa:p) dojeżdżamy na dworzec Terminal Santiago Pajaritos skąd co chwilę odjeżdżają autobusy do Valpo (Turbus, Pullman). 4000clp i 1,5h, i jesteśmy na miejscu.Mamy tylko parę godzin (powrót do Santiago o 17), więc ktoś tu narzuca niezłe tempo
:roll: Najpierw docieramy na molo
potem do całkiem sędziwego baru - na piwko zawsze starczy czasu^^
i dalej..przypadek?:"If we walk up and down all the stairs of Valparaíso we’ll have walked all round the world.” - Pablo Neruda
:)nie sądzę
:D
było warto
:)
Uff ale mamy delay
:D A to już końcowka..Tak jak pisał @oskiboski niestety to nie koniec atrakcji tego wieczoru/nocy :/ Na szczęście udaje mi się odezwać do naszego hotelu i poinformować o spóźnieniu, spytać o późny checkin i dojazd po północy. Hotel odpisuje błyskawicznie, wysyła nam plan dojazdu i informuje o tym, że klucz będzie czekał w recepcji. Nasz hotel (nota bene chyba najlepszy podczas całej podróży) znajduje się praktycznie po drugiej stronie miasta, przy stacji Minami-Senju, a żeby się do niego dostać musieliśmy złapać aż 3 różne pociągi. Najpierw trzeba było zdążyć na ostatnią kolejke monorail z Hanedy o 00:10, bo następna w razie co o..5 rano:/ Przylot 22:45, więc czasu na paszport/bagaż/bilety, robi się mało. Na bagaż czekamy z 20min, do paszportów jest kolejka, a wisienką na torcie była mega dokładna kontrola bagażu rejestrowanego przy kontroli paszportowej:/ Co prawda pan celnik był przemiły i na mojego pluszowego pingwina z Patagonii zareagował 'so cuteeee!!'
:D Te uprzejmości trwały kolejne 15-20min:/ Ogólnie to wywrócił nam całe wnętrze plecaków do góry nogami...Do ostatniego monorail zostało z 10min, a jeszcze bilety..Przy automatach stoi pani z obsługi i pomaga, wszystko fajnie, ale karty nam nie działają:/ ani revo, ani reszta.. komunikat, że jest poza godzinami pracy banku-wystawcy karty:/ W bankomacie znów..revo nie idzie, ale.. na szczęście zadziałała nam inna karta, uf jest gotówka. W jakieś 30sekund kupujemy bilety i zbiegamy na stację na minutę przed odjazdem ostatniego monoraila
:D Dalej już idzie całkiem gładko, na przesiadki mamy po parę minut i jakoś grubo po 1 docieramy do naszego hotelu.. Takie atrakcje na koniec rtw.. ma sa kraPo drodze jeszcze tylko:
:lol: podczas tego wyjazdu byłam w maku więcej razy niż przez ostatnie 5lat
:lol: ps. dziwne godziny otwarcia mają :p Następnego dnia staramy się zobaczyć jak najwięcej, bo to w sumie jedyny dzień na zwiedzanie Tokio - jutro mamy wycieczkę pod Fuji. Ale zanim zaczniemy Tokioexpress idziemy zjeść coś konkretnego. Długo nie szukamy i po chwili siedzimy w sieciówce Sukiya wciągając taki zestaw:
Tokio postanowiło powitać nas w najmilszy możliwy sposób - właśnie zaczyna się sakura - powoli drzewa zaczynają pokrywać się białymi i różowymi kwiatami, a Japończycy poddają się hanami piknikując i świętując w parkach. My idziemy do jednego z najbardziej znanych miejsc do podziwiania sakury, a jednocześnie znajdującego się blisko naszego hotelu - parku Ueno. Sakura dopiero się zaczyna, a więc ukwiecone są jedynie pojedyncze drzewka. I tak wygląda to czarująco.
W parku Ueno trochę spacerujemy
A w sklepach można kupić praktycznie wszystko w klimacie sakury
Dalej idziemy do pałacu cesarskiego, niestety jest 16:20, a pałac dziś otwarty do 16:00
:( Jednak teren i park wokół kompleksu pałacowego też jest warty zobaczenia
Następny nasz cel to Metropolitan Government Building znajdujący się na Shinjuku, w którym można za free wjechać na 45. piętro budynku i podziwiać panoramę Tokio z Fuji w tle
:)
Ratusz ma dwie wieże, północną i południową - my wjeżdżamy na północną, gdzie na platformie obserwacyjnej znajduje się też sklep z pamiątkami i restauracja, z której jest najładniejszy fragment panoramy - niestety miejsc brak
:( Wieżą północna jest czynna do 23. Kolejka do wejścia może przerazić, ale idzie całkiem sprawnie. A widok jest naprawdę warty odczekania tych ok.30min
:) Trafiamy na końcówkę zachodu słońca, ale panoramę można podziwiać godzinami.. Widać nawet stożek Fuji
:)
Na dziś zostało nam tylko najsłynniejsze skrzyżowanie w Tokio, czyli Shibuya i sushi-obżarstwo
:P
[img]https://imageshack.com/i/pnNBFyoqj[img]
Wchodzimy do jednego z wielu sushibarów z "jeżdżącym sushi", ceny zaczynają się od ok. 100Y za talerzyk (2kawałki sushi). Od różnych wersji łososia, tuńczyka, omlet, przez krewetki, kraba po węgorza - głównie nigiri, jeśli maki to tylko wege. Nie muszę dodawać, że sushi jest przepyszne
:D
Wytaczamy się z sushibaru niczym dwie kulki ryżu i jakoś dotaczamy do hotelu
:lol:
:roll: Chyba nam spęczniał w żołądku
:oops:
Hahahahahahahahaha, czytam sobie w autobusie nie patrząc na nazwę tematu i myślę sobie. Kurczę ale zazdroszczę a to przecież nasze RTW. Dopiero posiłek mi przypomniał
:D
Generalnie jeżeli chodzi o podsumowanie kosztowe to będzie bardzo ciężkie. Po pierwsze noclegi w większoci pochodzily z błędów i kodów. jezeli chodzi o glowny trzon naszej podrozy kupilismy go ze starego dealu od @JIK przy ogromnej nieocenionej pomocy @jakwilk.ICN-AKL-SCL-GRU-JNB-SIN-HND kosztował ok 2800 pln finalnie było ICN-AKL-SCL-GRU-JNB-DXB-HND. Do tego SCL-PUQ za 300 pln. Miłym aspektem jest ilosc mili w AY ktora pozwoli poleciec OW z mala doplata(max 90 pln) np do KEF z WAW. Mysle ze zamknelismy sie w jakis 7 lub 8 tys za całosc. Bez zalowania sobie ale tez bez szczegolnej rozrzutnosciRTW to ciezka podroz ale tez kalejdoskop pogody,ludzi,kultur,jedzenia uważam ze kazdy powinien przynajmniej raz w zyciu wybrac się w taką podróż. Najwazniejsze jest jednak towarzystwo, gdybyscie zabrali kogos kto nie lubi zwiedzac,chodzic i ciagle narzeka i dopytuje kiedy usiadzie nad basenem z drinkiem to.. moze Wam to popsuc całą radosc z tego wyjazdu więc bardzo dziekuje @olajaw ktora jest swietnym towarzyszem (polecam sie na przyszlosc). Jesli kiedykolwiek znajde czas ( a kolejne RTW za 2 tygodnie) to zrobie moze tabelke w stylu @tom971 ale póki co brak czasu na cokolwiek.
To, żeby postawić kropkę nad 'i', kilka słów mojego podsumowania.Każdy leci na rtw z jakiegoś innego powodu, u mnie to był mega spontaniczny pomysł, bo nigdy tego nie planowałam (chociaż patrząc na relacje przemosa czy toma zawsze im mega zazdrościłam - pozytywnie oczywiście, i gdzieś tam w dalekich marzeniach istniał). Sam wyjazd spontaniczny nie był - do wylotu mieliśmy jakieś 9m-cy, więc tzw. kupa czasu i wszystko mogło się wydarzyć, łącznie ze skasowaniem całej trasy. Mimo bookowania kolejnych noclegów i planowania wszystkich szczegółów chyba do ostatnich dni nie do końca mogłam uwierzyć, że lecę w taką podroż
:) RTW na pewno rządzi się własnymi prawami - jemy/śpimy/zwiedzamy kiedy możemy, a nie kiedy chcemy. Czasem było ciężko, nie da się ukryć, ale wydaje mi się, że przez cały wyjazd pchała nas ogromna adrenalina, która nie pozwalała marnować żadnej minuty wolnego czasu. Na szczęście obydwoje należymy do osób, które wyciska z wyjazdów jak najwięcej i to jest klucz do sukcesu. RTW to też świetna okazja, żeby pozaglądać w niektóre miejsca na chwilę i sprawdzić, gdzie warto wrócić na dłużej. Dla mnie takim miejscem jest na pewno Nowa Zelandia, w której zakochałam się w ciągu 7h. Tokio i Seul zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie, a Ameryka Południowa pokazała jak przygotować się na kolejne wyjazdy na ten kontynent (przede wszystkim bez języka ani rusz).Ostatnio na forum sporo jest relacji z RTW i tematów o trasie na pierwsze RTW. Dla wszystkich zastanawiających się - polecam!
:DFakt, że po powrocie padłam i spałam bez przerwy 15h
:D ale.. bez zastanowienia poleciałabym znowu
:) Tylko, że nie za 2tygodnie - ja aż tyle urlopu nie mam:pCo do kosztów to przed wylotem taką tabelkę popełniłam - oczywiście nie uwzględnia ona zmiany JNB-SIN-HND na JNB-DXB-HND, ale poza późniejszym lądowaniem w Tokio nic to nie zmieniło. No poza tym, że Latam jednak wyszedł z tej sytuacji z twarzą i przyznał "travel voucher" na parę $$ za bezpodstawne (chociaż oni tak nie twierdzili) skasowanie lotów, aczkolwiek parę maili z nimi trzeba było wymienić
;)
=81:32h (w samolotach)I na sam koniec - imo najlepszy widok całego wyjazdu - Piha Beach, NZ
:)
taśma bagażowa na resztę podróży :D
Karty pokładowe na wszystkie rejsy odebrane pora na salonik. Nie ma co się rozpisywać kolejny chilijski salonik w stylu krakersy i kawa. Alko oczywiści od 10:30.
W samolocie dostaliśmy miejsca na początku coś jak eco+ i nawet jakiś mini posiłek i kawę
.
Resztę przespałem i obudziłem się po wylądowaniu.
W Sao Paulo rozkładowo mieliśmy tylko 8 godzin ale chcieliśmy zdobyć pieczątkę i wyjść na świeże powietrze przed nadchodzącym kombo lotów.
Uber zadziałał i 45 min po przylocie dotarliśmy do McDonalda w okolicy lotniska. Świetna lokalizacja na krótką przesiadkę.
Po 1 znajduje się na lini pasa startowego, po 2 obok jest stacja benzynowa z wifi i piwem.
Miły akcent na pożegnanie z Am.Płd.
Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkMiesiąc przed wylotem Expedia zmieniła nam rejs. Mieliśmy leciec South African Airlines a dostaliśmy TAM Brasil i starego Boeinga 767. Trudno na plus,że oba startują o tej samej porze. Tylko,że TAM był opóźniony prawie 3 godziny... żegnaj pieczątko z JNB myśleliśmy. No ale salonik w GRU Amexa okazał się bardzo przyjazny oczekiwaniu. Duży,przestronny z przeciętną ilością ludzi i pysznym jedzeniem.
A to highlight wizyty coś na kształt galaretki z płynną marakują/papają w środku
Zestaw z okazji opóźnienia od TAM...
Samolot stary i dość niewygodny.
Ale stewka zapytała czy nie chce zmienić miejsca na korytarz w trójce z wolnym środkiem widząc jak próbuje się usadzić pod oknem jak słon w skladzie porcelany.
Jedzenie jak już wcześniej pisaliśmy tragiczne. Zrobię na koniec podsumowanie kosztowe i recenzje linii ale to w odpowiednich tematach na forum :)
Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkPrzylot na lotnisko w JNB był zajeb... doświadczeniem. Nasz samolot stanął na płycie bez rękawa. Nie był to problem bo towarzystwo było wyjątkowe. Same duże samoloty piękne widoki.
I królowa
Z racji opóźnienia czasu było bardzo mało. Plan to kupić magnes i ewentualnie lampka wina w saloniku.
Zaskoczenie to kontrola paszportowa na tranzycie i !! Pieczątka
Lotnisko jest dobrze oznaczone i szybko znaleźliśmy się w hali odlotów w poszukiwaniu saloniku Mashonzha lounge.
Mały bez ciepłych dań tylko dobre kanapki i wrapy w lodówce ale wino i palarnia jest jeśli ktoś potrzebuje :)
Ruszam do gate, @olajaw juź tam jest bo chodziła po sklepach i okazuje się, że mamy problem.
Przedstawiciel Singapore Airlines mówi,że owszem jesteśmy na liście, mamy boarding passy ale nasze bilety są nieprawidłowe. Zacząłem się zastanawiać czy uwalili nasz error fare bilet czy może się spóźniliśmy czy coś. Przedstawiciel LATAM nie był w stanie na szybko podać numeru biletu właściwego na ten rejs więc wycofali nas i bagaż i odesłali do biura biletowego w hali odlotów. Dziewczyna która nas tam prowadziła robiła to pierwszy raz. Ot wycieczka najdłuższa z możliwych ii pieczątka wjazdowa do RPA. Zgarnęliśmy więc kompet :)
W drodze do biura sprawdziłem alternatywne dostanie się do Tokio. Jedynie Emirates pozwalało na w miarę krótki lot i wylatywało tego samego dnia a poza tym to miłe pocieszenie po Singapore Airlines które nam przepadło. No i nie chcieliśmy lecieć przez Europę bo długo i psułoby kreski :D
Z racji doświadczenia rozmowa z przedstawicielami LATAM i biura biletowego była krótka rzeczowa i całkiem przyjemna. Emirates za kilka godzin, bagaz do odebrania za godzinę w biurze bagażowym i dwa vouchery na posiłek każdy po ok 40pln.
Vouchery starczyły na dwie pizze i napije. Przyjemne i bardzo smaczne
Odebranie bagażu nie było takie łatwe. Plus,że mówią tam po angielsku i w miarę nam to tłumaczyli. Szkoda,że nikt jie poinformował,że są dwa posterunki policji a nie jeden za którym miało znajdować się biuro.
Na odprawie niestety nie udało nam się dostać ani górnego pokładu A 380 ani okna ale, miła rozmowa z agentką na temat nowego systemu odpraw Emirates i jego ułomności spowodowała czwórkę tylko dla nas.
Dla fanów lotnictwa JNB to wspaniałe miejsce
I trochę „egzotyki” której pewnie nie zobaczymy w WAW.
Gotowi do startu:
Drugi raz w życiu miałem okazję korzystać też z internetu na pokładzie. Nie jest wybitnie szybki, działa tylko przez 20mb ale w zupelności wystarczy by napisać do kogoś z nieba :)
Załogi poza startem serwisem i lądowaniem praktycznie nie widać. Nie kręcą się po pokładzie, nie żałuja usypiaczy więc nawet się wyspałem.
Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkBaju baju w Dubaju [emoji1]
Nawiązując do wcześniejszych postów to trochę z @jakwilkiem kombinowaliśmy by lecieć przez ten Dubaj z całodniowym stopem ale cena rosła o 500-700 zł i było to mocno nieopłacalne a tu proszę i Dubaj i reklamacja do LATAM za ponad 7 godzin opóźnienia na przylocie do Tokio z ich winy :)
Lotnisko w Dubaju robi wrażenie, terminal samych A380 itd. Ogrom i przepych. Dojście z samolotu do autobusu który miał nas zabrać na drugi terminal to jak dwukrotne przejście całego Okęcia po długości.
Salonik dostępny na PP był przy naszej bramce więc szybki zakup magnesów i śniadanko. Longue był w miarę pusty o 6 rano jednak po godzinie był totalnie zapchany totalnie ! Ale obsługi było mnóstwo i nie dało się odczuć żadnych braków jak już udało się dopchać do „koryta” lub „wódopoju”
Do Tokio lecieliśmy kilkumiesięcznym 777. W międzyczasie znajoma zalogantka z EK napisała mi,że serwis na Tokio jest najlepszy z ich siatki. Nie mogłem się doczekać.
Największy ekran jaki kiedykolwiek widziałem w eko.
Lądowanie w Tokio-Haneda o czasie, niestety oczekiwanie na bagaż w tej fali przylotów to koszmar. Ale to nie koniec przygód na teń dzień.
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk